Jestem kompletnym nowicjuszem jeżeli chodzi o filmy stare i nieme. Pierwszy obejrzałem Gabinet, a następnie Nosferatu. Widać na pewno różnice - Gabinet widocznie był kręcony w studiu, ale dodaje to takiego fajnego, klaustrofobicznego klimatu. Nosferatu był już kręcony w mieście, na morzu, w górach, w zamku, więc duży skok. Muzyka osobiście bardziej podobała mi się w Gabinecie, chociaż kilka kawałków w Nosferatu było naprawdę ok. Bardzo dobrze ucharakteryzowano Schrecka, wyglądał naprawdę jak wampir. Podobał mi się początek. Od połowy klimat kompletnie mnie opuścił i zaczynałem zerkać na zegarek. Nie porwało mnie to. Wampir lata sobie z trumną po mieście w ŚRODKU DNIA. Wiem, wiem, kiedyś kręcono w dzień bo w nocy nie byłoby nic widać, co nie zmienia faktu, że zepsuło to autentyczność, kiedy to wampir śpi w dzień, a słońce działa na niego zabójczo. Początek jako wprowadzenie, te wszystkie notatki i narracja dawały gęsią skórkę, klimat rósł po drodze kiedy bohater dowiadywał się jak niebezpieczna jest to wyprawa, pierwsze spotkanie z Nosferatu wróżyło, że będzie to coś nie dobrego, no i... kiedy wybija północ. Świetnie odegrana scena. Reszta filmu już niestety mnie nie wciągnęła. Ale warto takie filmy zobaczyć.